Mocna patronka ważnej sprawy
Koszalińska Fundacja „Zdążyć z miłością” otrzymała swojego patrona. W tworzeniu mieszkań chronionych dla matek z dziećmi, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej będzie ją wspierać św. Urszula Ledóchowska.
– To strzał w dziesiątkę. Zobaczyć z miłością człowieka, któremu trzeba pomóc wejść w normalne życie, zacząć funkcjonować w społeczeństwie, to cel, który widziała też św. Urszula Ledóchowska, organizując pomoc dla dzieci i młodzieży. Miała to wyczucie, żeby znaleźć potrzebujących i dać im szansę na nowe życie – mówił ks. Adam Wakulicz podczas Mszy św. sprawowanej w intencji członków nowopowstałej fundacji oraz wszystkich, którzy włączą się w to dzieło. Dyrektor diecezjalnej Caritas nie ma wątpliwości, że patronka będzie czuwać nad fundacją. – To jest kobieta z taką siłą, że na pewno pomoże wyprosić nam wszystko, czego będziemy potrzebować – przyznaje z uśmiechem. Głównym celem fundacji jest utworzenie, a następnie prowadzenie mieszkań chronionych dla samotnych matek z małoletnimi dziećmi. Takimi, jak te, które znajdują się m.in. pod opieką prowadzonych przez Caritas Domu Samotnej Matki i Centrum Kryzysowego „Nadzieja”.
Małgorzata Kawęcka-Ślęzak, pomysłodawczyni i prezes koszalińskiej fundacji, mówi, że w wyborze patronki nie było przypadku. – Państwo Gajewscy, których syn został w cudowny sposób uratowany za wstawiennictwem wówczas jeszcze bł. Urszuli Ledóchowskiej, zaprosili mnie jesienią na wystawę, przygotowaną z okazji 10. rocznicy kanonizacji. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale po wystawie nie miałam już żadnych wątpliwości, że to jest właściwa patronka dla fundacji. Powiem więcej, wstąpiła we mnie tak niesamowita energia, że siadłam i napisałam statut. Od pierwszej chwili czułam jej pomoc – opowiada. Jak dodaje cele, które stawiała sobie św. Urszula Ledóchowska i te, które ma fundacja, są zbieżne. – To święta-uśmiechnięta i święta, która zajmowała się tworzeniem ochronek i pielęgnowała polskość. My też chcemy wychodzić do każdego człowieka z miłością. Jeśli zdążymy to zrobić w czasie, możemy uchronić go od wielu nieszczęść, sprawić, że poczuje się potrzebny, trafi na właściwą drogę – mówi pani prezes.
Fundacja to dzieło kobiet dla kobiet. Tworzą ją panie, które z potrzeby serca chcą nieść pomoc, ale – jak dodają – mądrą. – Chodzi też nie tylko o zorganizowanie tego azylu. Wprawdzie żadna z nas nie ma recepty na szczęście i udane życie, ale możemy dzielić się swoimi doświadczeniami i doradzić. Jesteśmy kobietami różnych profesji i zawodów. Możemy doradzać w różnych kwestiach: zawodowych, opieki nad dzieckiem, porad psychologicznych – wyjaśnia Justyna Śmidecka, wiceprezes fundacji. Jako koordynator projektu Szlachetna Paczka, wie, jak duże znaczenia ma to, by nie tylko dawać, ale swoją pomocą przede wszystkim mobilizować. – To ma być mądra pomoc, czyli taka, która zmobilizuje te kobiety do działania, do stanięcia na własnych nogach – mówi. – Chcemy uruchomić stronę fundacji, na której, oprócz przydatnych informacji, kobiety będą mogły też zadawać pytania, na które w miarę możliwości będziemy starały się odpowiadać i podpowiadać. Mamy też prawnika, który zgodził się non profit z nami współpracować – dodaje.
Siostra Magdalena Kozłowska, kierowniczka Domu Samotnej Matki, nie ma wątpliwości, że potrzeby są duże. – Kobiety, trafiając do nas wiedzą, że mogą być w domu przez rok. Ale w wielu przypadkach ich zaległości życiowe są tak duże, że to za krótki okres czasu, żeby je nadrobić. I w pewnym momencie stają przed perspektywą, że czas się kończy i co dalej. Wiedząc, że jednak może się znaleźć jakieś mieszkanie, że ta pomoc będzie trwała – to jest dla nich wielka nadzieja – przyznaje. Jak dodaje sytuacja samotnych matek jest niezwykle trudna. – W dodatku takich, które często są bardzo młode, nie mają wykształcenia i nie mogą liczyć na wsparcie rodziny. Gdyby nie pomoc innych ludzi, nie miałyby szans. Ale są takie, którym się to udaje – zauważa s. Magdalena. Tak, jak udało się Urszuli Piątkowskiej, która – jak wyjaśnia prezes fundacji – była główną inspiracją do podjęcia się projektu. – Jestem i wzruszona, i dumna, że w jakiś sposób mogłam się przyczynić do powstania tak ważnej rzeczy. No i myślę, że to wszystko miało jakiś sens – mówi pani Ula, była podopieczna Domu Samotnej Matki. – To zawsze będzie ważne dla mnie miejsce, bo otrzymałam tam wielkie wsparcie. Mam stałą pracę, za miesiąc wprowadzam się do własnego mieszkania. Pomagają mi w remoncie ludzie z pracy. Cały czas doświadczam mnóstwa pomocy. Można stanąć na nogach, ale trzeba tego bardzo chcieć. Własne chcenie to podstawa, potem mądre wykorzystanie oferowanej pomocy – mówi kobieta.
Żeby skorzystać z pomocy fundacji i zamieszkać w mieszkaniu chronionym trzeba będzie spełnić określone warunki. – To nie będzie kolejna placówka, w której wszystko dostanie się na tacy. To ma być krok ku usamodzielnieniu – dodaje s. Magdalena Kozłowska. Pierwsze mieszkanie ma powstać już niedługo. – Mamy zapewnienie prezydenta Koszalina Piotra Jedlińskiego i jego zastępcy ds. społecznych Leopolda Ostrowskiego, że do końca marca otrzymamy ten lokal. Nie mam wątpliwości, że tak się stanie – mówi Małgorzata Kaweńska-Ślęzak. Następnym zadaniem będzie pozyskanie sponsorów i darczyńców, który pomogą wyremontować i wyposażyć mieszkanie.